1/16/2013

Czym rysowac komiks-4



Długo zastanawiałam się jak opisać temat cienkopisów, gdyż jest on bardzo szeroki a ilość różnorodnych cienkopisów jest olbrzymia i pewnie nawet ja nie zdołam nigdy wszystkich wytestować, zwłaszcza, że raczej, jeśli chodzi o cienkopisy poniżej grubości 0,1 trzymam się ciągle tych samych modeli.

Cienkopisy ogólnie z budowy możemy podzielić na <tutaj nie znalazłam żadnego fachowego podziału, więc podzielę według własnej obserwacji>:



·        żelowe- Są to wszelkiego typu długopisy żelowe o rożnej grubości, ale raczej nieprzekraczającej 0,35 w duł, które mają wkład jak zwykły długopis, rożnego kształtu, który jest zazwyczaj wymienny, ale nie zawsze.

Osobiście mam parę takich długopisów o grubości 0,35, które wydawały mi się fajnymi tanimi <bo nie przekraczały 3 zł > odpowiednikami cienkopisów Uni pin czy Rystor ale jak dla mnie okazały się zbyt twarde, źle się prowadziły po kartce, nie można było zrobić nimi ładnych linii bo tusz wychodził sobie z kulki jak chciał, jak to w długopisie i bardzo często po paru użyciach się zacinały i nie dało się ich w żaden sposób rozpisać. Teraz nie używam ich wcale szkoda moich 3 zł. Inaczej sprawa się ma z zwykłymi żelówkami 0,5 które fajnie sprawdzają się jako wypełniacze w drobniejszych detalach, co by nie tracić tuszu i nie męczyć się z wypełnianiem super cienkimi cienkopisami. Plus, że mają ładą czerń.


·        kulkowe- Najcieńsza ich wersja to 0,5. Nie mają wymiennych wkładów. Są zbudowane na zasadzie rapidografu, jeśli chodzi o wkład. Maja w środku nabój z tuszem, z którego tusz sączy się po spirali do końcówki, która jest jednak zakończona inaczej niż rapidograf, kulką jak w długopisie.

Był czas, że bardzo lubiłam tego typu cienkopisy do wypełniania powierzchni na czarno, jednak mimo przyjemnej czerni i dość fajnej końcówki są strasznie niewydajne do tego typu użytku. Jak i końcówka jest jednak zbyt twarda na duże powierzchnie. Jednak przy linearcie może sprawdzać się fajnie, kreski są raczej równomierne i długopis prowadzi się dość dobrze w linii prostej. Jednak dla mnie cena do wydajności skreśliła je z listy przyborów, które obecnie używam. A moimi ulubionymi były cienkopisy kulkowe z Zebry.


·        pisaki-Te możemy podzielić na 3 rodzaje ze względu na budowę końcówki. Ogólnie w budowie różnią się tym od pozostałych, że ich wkład jest taki jak w flamastrze, czyli porowaty rdzeń nasączony tuszem. Który <tu sprzedaje Wam patent, jeśli nie macie na nowy pisak xD> jeśli uda wam się go od góry otworzyć, a jest to czasem nie lada wyzwanie, można sobie spokojnie go napełnić dowolnym czarnym tuszem i będzie dalej pisał. Są to jedne z tych najpopularniejszych cienkopisów, do których zaliczamy Uni-piny, Sakury, Fabery, Rystory itp. A najbardziej znane są te z pomarańczowa obudową za 2 zł, które teraz występują chyba we wszystkich firmach cienkopisów i są typowymi szkolnymi cienkopisami. Końcówki, jakie możemy spotkać, to te typowe porowate jak we flamastrze tylko w wersji bardzo cienkiej-standardowe, długopisowe lub kulkowe, które są rzadsze i chyba mniej pożądane gdyż nie dają takiej fajnej kreski jak typowe cienkopisy kreślarskie i rysunkowe.

Może zacznę od tego, że te cienkopisy w pomarańczowych obudowach za ok. 2zł, które często służyły nam w szkole do podkreślania i zaznaczania czegoś na kolorowo są fajne do wypełniania czernią lub podkreślania niektórych linii grubiej, bo mają dość miękką końcówkę i zazwyczaj dość grubą. Są wydajne i tanie, jednak trzeba uważać, bo nie zawsze ich czerń jest typowo czarna, często jest wyblakła lub granatowa. Ja osobiście posiadam właśnie z firmy Kamet taką granatową czerń, która śmiesznie wygląda w porównaniu z czarnym tuszem.



Wszelkiego typu pisaki i cienkopisy kreślarskie z końcówką jak długopis, np. Uni-ball II micro UB-104 trochę mijają się z celem, bo mimo cienkiej końcówki <często w granicach 0,35, ale nie są one oznaczone i raczej są takie uniwersalne> ich cena jest nieadekwatna bo śmiało możemy kupić żelówkę za 2 zł o grubości 0,35 i otrzymamy dosłownie taki sam efekt kreski a tutaj trzeba dać 5 do 10 zł.



Te ostatnie typowe cienkopisy kreślarskie są tak popularne, gdyż mają bardzo szeroki zakres grubości od 0,05 do 0,8 czego nie ma w wcześniej wymienionych. Dzięki porowatej prostej końcówce dają prostą ładną kreskę bez niespodzianek, dlatego świetnie się nadają i do rysunku technicznego i tego bardziej artystycznego, choć wielu rysowników narzeka na twarde końcówki, które się czasem źle prowadzą lub przy ciężkiej ręce wciskają, lecz jak to mówią coś za coś, jeśli wolimy wygodę cienkopisu ponad piórko. Jednak ja osobiście nie zauważyłam żadnych problemów do tej pory z żadnym cienkopisem tego typu <nie miałam tylko Sakur, z braku dostępności> i mimo, że cienkopisy różnych firm nieznacznie się różnią przy rysowaniu to jednak nie jest to aż taka wielka różnica, aby można było mówić że któreś są lepsze czy gorsze, jest to kwesta upodobań a u mnie dostępności i wodoodporności;) Minusy takich cienkopisów to często słaba czerń, wycieranie się przez co trzeba poprawiać coś 2 razy i na pewno żadnymi cienkopisami nie uzyskamy za 1 razem linii jak spod piórka<o różnej grubości przy zmianie kąta rysowania i mocy nacisku> dopiero przy kombinacji 2 cienkopisów lub poprawianiu linii można mniej więcej odtworzyć dynamizm kreski.

Z powodu podobieństwa kolorystycznego i takiej samej firmy do sesji nachalnie wtrącił mi się cienkopis Rystora, gdzie powinien być rapidograf xD



Ostatnimi rysującymi przyrządami, które przychodzą mi do głowy z rodziny cienkopisów to rapidografy. Swego czasu byłam ich zwolenniczką i do zniszczenia pierwszej końcówki wszystko było pięknie <ciekawość bywa straszna>
Rapidografy są przyrządami raczej technicznymi niż rysunkowymi. Według mnie narysowanie nimi ładnej komiksowej czy mangowej kreski graniczy z cudem, gdyż są one stworzone do tego, aby malować kreski proste, od linijki czy krzywika, raczej do rysunków technicznych niż innych, jednak i one mają swoich zwolenników jak każdy z przyrządów.
Rapidograf ma najbardziej skomplikowaną budowę z cienkopisów i jest chyba długopisem, o którego najbardziej trzeba dbać. Wewnątrz mamy nabój, który możemy dowolnie napełniać tuszem, z naboju tusz spływa równomiernie po druciku na kartkę, co daje ładną równą kreskę, jednak, aby ta kreska była komiksowa trzeba się sporo napracować. Czerń mamy taką, jaki tusz sobie wlejemy do naboju, ale większość tuszy kreślarskich jest ładnie czarna, więc tutaj raczej nie będzie problemu.. Wiele elementów rapidografu jest wymienna, co jest plusem, bo nie musimy tracić pieniędzy na cały cienkopis, gdy coś zawiedzie. Przy rozkręcaniu, radze jedynie nie dać się ponieść fantazji i nie próbować wyciągać drucika ze spirali, jak tego zakazuje ulotka < wspomnienia xD> gdyż jest to nieodwracalne, chyba ze mamy w rodzinie zegarmistrza, który ma mini narzędzia i nam pod lupa z powrotem to włoży co jest i tak wyczynem jak dla mnie, bo drucik jest bardzo giętki przy grubości 0,18 xD jeśli ktoś zajmuję się rysunkiem technicznym, lub lubi rysować architektóre to od takich właśnie cienkopisów powinien zacząć, dla rysowników wedle uznania, lecz testy będą trochę kosztować bo nie są to tanie cienkopisy

Dla mnie największymi minusami tego przyrządu jest :
- ich budowa rysika powoduje ze drapiemy kartkę, przez co ciężko jest narysować coś dynamicznego a często nawet niby proste rzeczy, ale wymagające narysowania różnych zawijasów idzie opornie, bo końcówka jest zwykłym drucikiem, czyli jest bardzo twarda.
- po każdym użyciu trzeba czyścić rapidograf lub, jeśli często go używamy raz na parę dni gdyż przez to, że drucik jest bardzo cieniutki, jak i konstrukcja samego pisaka jest wewnątrz wąska, powoduje to ze tusz po zaschnięciu nie pozwala nam na pisanie, logicznie. Możemy wtedy próbować odmoczyć zaniedbaną cześć lub w ostateczności kupić nową. Mnie osobiście taka zabawa nie bawi i jeśli mój cienkopis potrzebuje tyle uwagi co mój rysunek to przestaje być moim faworytem.


Ostatnie są flamastry i markery. Na ich temat nie mam wiele do powiedzenia. Nigdy nie kolorowałam prac markerami-Copikami czy innymi a wiem, że jest ich parę firm godnych uwagi. Są też markery tylko w odcieniach szarości do szkiców, które już nie raz miałam ochotę zakupić ale po zastanowieniu sie do czego mi one, zawsze odkładałam zakup na później. Flamastry i markery w kolorze czarnym służą mi do zapełniania średnich powierzchni, takich które sa za duże na piórko i cienkopis ale za małe na pędzelek. Głównie używam markerów do CD tzw. permanentne-niezmywalne bo mają najlepszą czerń i nie brązowieją z czasem. 
Fajnym rozwiązaniem do grubszych, jak i w sumie cienkich dla wprawionej ręki kresek są pisaki pędzelkowe np. z Sakury do mangi i komiksu o których już pisałam w nowościach. U mnie sprawdziły się świetnie i szczerze mogę je polecić. Są idealnym zastępstwem pędzelków które często się używa w rysowaniu komiksu do dynamicznych grubszych kresek


Taki bardzo widoczny przykład użycia pędzla w mandze. Kadr pochodzi z mangi -Vagabond - autorstwa Takehiko Inoue


 A Wam jakie cienkopisy sprawdzają się najlepiej?
 

1/06/2013

WIP- ALICE



WIP SCAN


MISTAKES

STRANGE BACKGROUND                                                                   ZOMBI FACE


       



1/04/2013

News



Dziś przedstwię Wam parę nowości które zakupiłam jeszcze w grudniu. Ale, że był to okres świąteczny, przychodziły one do mnie ratami i dopiero niedawno wszystkie zakupy do mnie dotarły.
A propo samego robienia zakupów, zdziwiła mnie polityka jednego sklepu plastycznego <Hergon>, w którym musiałam czekać tydzień nim ktoś łaskawie zatwierdził moje zamówienie i wysłał mi dane do przelewu, na szczęście oprócz tego wszystko poszło sprawnie. Ale pierwszy raz spotkałam się z takim procedurami akceptacji zamówienia i jeśli komuś zależy na czasie to radziła bym się zastawić, bo ja na przykład lubię gdy zamówiona rzecz przychodzi mi na drugi dzień a nie żebym na nią czekała 2 tygodnie ;).
Moje nowości w przyborniku, są rzeczami już dawno wymarzonymi na które zerkałam cały rok, ale jakoś nigdy nie miałam takiego nadmiaru oszczędności żeby je kupić. W końcu nadszedł 6 grudzień i stwierdziłam, że jak nie na mikołaja czy na urodziny, które mam w grudniu to nigdy sobie ich nie kupie ;)



 SAKURA PIGMA BRUSH

Pierwsza rzecz do której zapałałam miłością od razu to pisaki SAKURA -PIGMA BRUSH-archival ink.
Gdy przeczytałam, że pisaki te są jak pędzelek, wiedziałam od razu, że muszą być moje, bo na mnie takie hasła działają jak magnes. Już dawno zastawiałam się nad zakupem pędzelków do kaligrafii by w mandze tworzyć bardziej dynamiczne kreski, ale do końca nie wiedziałam czy mi się to sprawdzi w praktyce, a ich cena nie jest taka mała. Na szczęście trafiłam na te pisaki pędzelkowe, które w moim przypadku sprawdzają się rewelacyjnie.

Ogólnie firma SAKURA jest bardzo popularna jeśli chodzi o przybory do rysowania komiksów i nie tylko,  więc w zasadzie nie powinno być problemu z ich kupieniem. Ja szczerze nigdy nie posiadałam nic z tej firmy bo najtaniej i najłatwiej dostępne mam Uni piny. Przy zakupie trzeba uważać tylko na to, że pisaki pędzelkowe wyglądają identycznie z wierzchu jak zwykłe cienkopisy i odróżnia je tylko napis BRUSH co łatwo przeoczyć zwłaszcza kupując przez sieć. Z dostępnością jest o dziwo chyba słabo, zwłaszcza w sieci bo ja znalazłam je tylko właśnie w sklepie Hergon i z tego względu zrobiłam tam zakupy. Ale nie znam wszystkich więc warto poszukać, a najlepiej zajrzeć najpierw do plastyka czy sklepu z przyborami w mieście ;p Ja nie mam takich sklepów i w sumie wolę i tak zakupy w sieci bo klikam i nie muszę wychodzić z domu i znosić dziwnych spojrzeń sprzedawców którzy patrzą się jak bym się pytałam o kosmiczną rzecz;p

ZALETY I WADY

Jak już pisałam ja zakochałam się w tych pisakach od pierwszego spojrzenia na zdjęcie w sklepie internetowym. Nie miałam wielkich oczekiwań co do pisaka, w ostateczności był by to zwykły flamaster i tyle, zawsze i tak dalej przydatny do zaczerniania większych powierzchni, a tego typu rzeczy nigdy dość . Jednak mile się zaskoczyłam. Pisak jest bardzo miękki jak pędzelek, dobrze się prowadzi i ma bardzo elastyczny zakres grubości od bardzo cieniutkich linii po grube, gdzie grubość możemy sobie sami precyzować za pomocą mocniejszego lub lżejszego przyciskania. Oczywiście dla mniej wprawnej ręki będzie to problem przy dłuższych i krętych liniach i jeśli ktoś nie daje rady ze stalówką G która wymaga opanowania to tutaj też pojawi się problem bo przez to, że końcówka jest miękka trzeba mieć wypracowaną rękę aby płynnie przechodzić miedzy grubościami,  które widać na zdjęciu powyżej. Nie nadaje się co prawda do robienia detali mimo, że da się osiągnąć bardzo cieniutkie kreski, ale chwila nieuwagi może zniszczyć nam cały obrazek. Znów szybkie cieniowanie drobnymi kreseczkami wymagało by naprawdę wielkiej wprawy, lecz do rysowania tła jest idealny jak i konturów, lineartów i ciekawych efektów pędzelkowych. Do tego jest wodoodporny co w moich oczach zwiększa jego wartość. Jedyna mini wada to to, że czerń jest taka jak w zwykłym flamastrze, nie jakaś super czarna, czego nie widać przy linearcie, ale już przy zamalowywaniu dużych powierzchni czy malowaniu korony drzewa jest widoczna słabość pigmentu. Jednak od czego mamy programy graficzne i funkcje do czarnienia prac, co i tak trzeba robić po zeskanowaniu. Jak dla mnie jest to jeden z najbardziej udanych zakupów chyba w całym roku ;)




Kolejny bardzo udany zakup to srebrny i złoty tusz z firmy WINSOR&NEWTON. Już od dawana marzyły mi się te kolory tuszu, jednak albo miały zbyt wysoką cenę albo tak niską że, aż zastanawiałam się ile będa warte i jakoś nie mogłam się zdecydować co kupić. W końcu padło na tusze tej firmy po wyczajeniu fajnie niskiej ceny na allegro w porównaniu do tej w sklepach plastycznych.



ZALETY I WADY

Pierwsza rzecz która zrobiła na mnie dobre wrażenie to samo opakowanie. Nigdy nie miałam tak ładnych opakowań na tusze, zazwyczaj są to zwykłe proste kartoniki z brzydkimi napisami. Same słoiczki też prezentują się estetycznie.Tusz jest mocno kryjący, dobrze rozpuszczalny w wodzie, miesza się także z akwarelami. Trochę szkoda, że nie jest wodoodporny ale nie można mieć wszystkiego ;P Kolory są idealne i jeśli ktoś poszukuje prawdziwego srebra i złota to te tusze są dobrym wyborem. Zdjęcie nie oddaje idealnie kolorów, gdyż na białej powierzchni nie prezentują się w pełnej krasie,  srebro odbija światło przez co wydaje się białe, ale naprawdę jest jak platyna a nie jakiś tani zmielony brokat i nawet strasznie ciężko się go pozbyć potem z pędzelków i powierzchni na którą spadnie kropla.Wad na razie nie stwierdziłam.




Zakupem roku jako dla akwarelistki jest też dla mnie płyn maskujący<Padło na firmę Talents przypadkiem, nie było innych płynów w sklepie Hergon xD>. Wiem dziwne, że osoba która już pewnie ze 2 lata maluje akwarelami nie posiadała płynu maskującego zwłaszcza przy takich pracach jak moje, ale nie jest to jakiś super must have który trzeba mieć. Skoro dawałam rade do tej pory pewnie dalej bym sie bez tego płynu obeszła. Jednak postanowiłam, że warto go mieć, bo czasem  napotykam zwłaszcza w tłach które mają wiele planów, jakieś elementy które jest ciężko ominąć lub przeszkadzają w malowaniu płynnych przejść barw czegoś z tyłu a teraz będę mogła malować jeszcze bardziej dokładne obrazki.

ZALETY I WADY

Płyn ten jest to zwykła szara guma. Należy go nakładać starym pędzelkiem, gdyż po zaschnięciu nie da się go już wyczyścić, niestety chyba, że ktoś zna jakieś rozpuszczalniki które myją płyn maskujący? ;) Po zaschnięciu nic sie z nim nie dzieje<w sensie złych rzeczy, bo wiadomo zasycha na gumę>, ale trzeba uważać żeby nie jeździć po nim ręką przy malowaniu bo może się odkleić i trzeba później łatać dziure. Odlepia się w miarę dobrze, co prawda wydarło mi się parę małych dziur przy pierwszych użyciach ale coraz lepiej sobie radzę z jego usuwaniem . Widocznie byłam zbyt brutalna bo smyrając go delikatnie gumką , powoli wszytsko schodzi. Jedyną wadą jest smród zgniłego jajka jakim nas raczy ten płyn, na szczęście tylko w płynnej postaci, po zaschnięciu zapach znika.




Ostatnim zakupem były dwa tusze z firmy RENESANS. Kupiłam je już na doczepkę, a bo po 4 zł to można spróbować a akurat skończył mi się biały tusz już chwilę temu a czarny mam juz tyle lat, że jego kolor całkiem wypłowiał i rysując nim czy pisząc zostawia tylko bladą smuge jak by cały wchodził w kartkę albo sie ulatniał. 





ZALETY I WADY
 
 Jeśli ktoś szuka zwykłego czarnego tuszu o w miarę dobrej czerni, nie wodoodpornego to się nie zawiedzie. Za cenę 4 zł mamy fajny tusz który się nie rozłazi po kartce tylko rysuje ostre ładne kreski.
 Biały kolor porównywalny jest do białego tuszu z Koh-I-Noor. Wy testowałam go na czarnym tuszu z tej samej firmy i na czarnej akwareli i o dziwo lepiej sprawdzał się na akwareli co widać na wyżej załączonym skanie. Nie jest to jakaś piękna biel, a raczej kremowa. Trochę się na tym kolorze zawiodłam bo głównie jego potrzebowałam, a szczerze mój biały żelopis z Pentela robi bielsze kreski niż ten tusz. Nie próbowałam go jeszcze używać do robienia blików, ale wydaje mi się, że raczej będzie słaby i jedyne jego zastosowanie to do jakichś efektów specjalnych, ciapków itp. Gdyż nie jest on ani kryjący ani naprawdę biały a poza tym strasznie się pieni przy wstrząsaniu, a nim ta cała piana zniknie znów trzeba go wymieszać. Więc jest to tusz raczej dla desperatów którzy nie mają zbyt wielkiego budżetu a chcą zrobić jakieś efekty na pracy z użyciem białego tuszu, do blików polecam wydać te 4 złote na biały żelopis z Pentela ;)


Witam kochani = ^3^=

Mam nadzieję, że te recenzje się podobają i co ważniejsze komuś przydadzą. To jest straszne gdy mamy wyliczony budżet i rzecz na którą się tak napaliliśmy okazuje się bublem dlatego oby pojawiało się więcej chętnych do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Jeśli znacie jakieś blogi, które maja takie recenzję z miłą chęcią do nich zajrzę;)  Warto wiedzieć co jest fajne a jeszcze tego nie mam ;P

Liczę na to, że ten rok będzie obfitszy w posty, gdyż zaległych rzeczy mam mnóstwo do pokazania tylko czasu mi brak jak zwykle na napisanie posta, czy ogarnięcie zdjęć, jednak będę się starała nadrobić powoli wszystko<wiem obiecanki...>xD Ale w planach są też tutoriale, jeszcze o tematyce mi nie znanej ale nudno nie będzie.
Chciała bym zacząć też w końcu malować kolorowe obrazki bardziej dla siebie niż na poczet komiksu, dawno nie było nic porządnego. Dla ciekawych co tam z moim komiksem, wstępna data pojawienia się go w sprzedaży jest wyrokowana na czerwiec za pośrednictwem wydawnictwa YUMEGARI.Yay w końcu! :)  

Miłego dnia !